Strasznie chciałabym przestać o niej myśleć, koleżanka radziła mi żeby mieć ją w d*pie, ale naprawdę mi ciężko, naprawdę mnie zraniła : ( Sama w myślach ją wyzywam za to co mi zrobiła, za taką błahostkę awantura, czuje się wykorzystana przecież tyle jej pomogłam, broniłam, wspierałam ; ( jeszcze teraz wszystko zwala na
Jak przestać myśleć o byłym chłopaku? Zaprzestanie myślenia o byłym chłopaku to proces, który wymaga czasu, świadomości i zaangażowania. Oto kilka kroków, które możesz podjąć, aby szybciej zapomnieć o eks. Zaakceptuj swoje uczucia. Zamiast walczyć z myślami o byłym, pozwól sobie na chwilę, by je poczuć i zrozumieć.
Przestać myśleć o odchudzaniu Chcę dziś podzielić się z Wami pewnym wnioskiem, który po kilku dniach wolnych od ataków obżarstwa, wyrył mi się głęboko w świadomości. Właśnie siedzę sama i zastanawiam się jak ja to w ogóle robię, że tak sobie po prostu sobie siedzę.
Wybierz konkretne wspomnienie, które przywoła ten stan pożądany. Zamknij oczy i dokładnie przypomnij sobie to co wtedy widziałeś, słyszałeś i czułeś. Wczuj się w to wspomnienie i przywołaj emocje, które mu towarzyszyły. Gdy już je maksymalnie odczujesz, zakotwicz ten stan (więcej o kotwiczeniu tutaj). 5.
Czy da się coś zrobić, by podczas Świąt nie myśleć ciągle tylko o jedzeniu? Oczywiście, że się da! W imię zasady, że nie da się o czymś nie myśleć, bo zawsze i tak w głowie musi powstać najpierw tego obraz, a NIE ląduje w śmietniku, należy zająć myśli i najlepiej jeszcze ręce czymś innym!
kemampuan robot yang dapat berperilaku seperti manusia karena memanfaatkan. Dzień dobry, Od dłuższego czasu borykam się z pewnym problemem. Nie mogę przesłać myśleć o jedzeniu. Mam 17 lat, 160 cm wzrostu i ważę 56 kg. Nie jest to może jeszcze otyłość, ale i tak chciałabym zrobić coś ze swoją sylwetką. Staram się ćwiczyć i jeść zdrowo, ale cały czas w głowie mam tylko jedno: jedzenie. Cały czas odliczam w głowie czas do następnego posiłku, myślę o tym, co jeszcze mogłabym zjeść. Zaraz po śniadaniu mogłabym jeszcze zjeść wszystko z lodówki, w szkole odliczam czas do 2. śniadania, potem do obiadu, po obiedzie z całych sił staram się nie pakować w siebie słodyczy i odliczam do kolacji, po kolacji z całych sił staram się omijać kuchnie szerokim łukiem i cały czas myślę o śniadaniu. Nie jem zbyt mało, ale zaraz po posiłku ciągle jeszcze chce jeść. Nawet kiedy jestem bardzo najedzona wciąż mogłabym zjeść więcej. Staram się ograniczyć to ale jest to bardzo trudne. Miałam niedawno robione badania i nie są to problemy z tarczycą. Dodam jeszcze że od ok. godziny 16 zaczyna się u mnie wielka ochota na słodycze. Co mogę z tym zrobić? Jak przestać myśleć o jedzeniu?
Witam serdecznie, bardzo źle podchodzi Pani do tematu odchudzania. Dieta nie powinna być czymś drastycznym, rygorystycznym i udręką a stać się zdrowym stylem życia. Nie może się Pani na diecie głodzić i wszystkiego sobie odmawiać bo wcale się nie dziwię, że szybko Pani się do niej zniechęci. Jesteśmy tylko ludźmi i od czasu do czasu każdy może sobie pozwolić na fastfooda czy lody. Powinna Pani zadbać o zasad zdrowego odżywiania. Dzień należy zaczynać od pełnowartościowego śniadania. W ten sposób od rana pobudzamy swój organizm do działania, przyspieszamy przemianę materii i każdy kolejny posiłek będzie lepiej trawiony. Śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia. Ważne, aby posiłek był pełnowartościowy, bogaty w węglowodany złożone, które stanowią główne źródło energii. Polecam produkty pełnoziarniste, które są wolno trawione, stopniowo uwalniają glukozę do krwiobiegu, nie następuje gwałtowny skok cukru, a my na długo odczuwamy sytość. Takie śniadanie poprawi również koncentrację, samopoczucie i zniweluje senność. Ważnym składnikiem śniadania jest także białko, ponieważ na jego strawienie organizm zużywa spore ilość energii. Pamiętajmy także o owocach i warzywach. Dostarczą one niezbędnych witamin oraz składników mineralnych. Kolejne posiłki powinny być zjadane w odstępach około 3h. Nie powinniśmy dopuszczać do wielkiego głodu. W przeciwnym wypadku po powrocie do domu ,,opróżnimy pół lodówki’’. Spożywanie dużych porcji przyczynia się do gwałtownego wydzielaniu insuliny, która sprzyja odkładaniu się tkanki tłuszczowej. Ostatni posiłek należy spożywać ok. 2-3h przed snem. Nie trzymajmy się stereotypowej godziny 18:00 przeznaczonej na ostatni posiłek, ponieważ chodząc późno spać i tak skusimy się na niezdrową przekąskę. Kolacje powinny być dość lekkie i nie zawierać dużej ilości węglowodanów. Powinna Pani również pić od 1,5 do 2 litrów wody dziennie, najlepiej pomiędzy posiłkami, aby zapewnić wystarczającą ilość płynów w organizmie. Wprowadzi Pani w życie wszystkie moje zalecenia. Mam nadzieję, że przyniesie to pożądane efekty. Jeżeli chciałaby Pani podejść do sprawy jeszcze bardziej profesjonalnie to proponuje ułożenie indywidualnej diety. Wymaga to jednak zebrania wywiadu żywieniowego i zdrowotnego. W tym celu zaprosiłabym Panią na konsultację dietetyczną. Pacjentów przyjmuję w Warszawie. Jeżeli nie jest Pani z Warszawy prowadzę również konsultacje i układam diety online. W razie dodatkowych pytań lub chęci ułożenia indywidualnej diety zachęcam do kontaktu: tel. 506225670 lub @ Pozdrawiam Mgr Joanna Wasiluk Dietetyk
Witam, mam 16 lat, od pewnego czasu, a w zasadzie to od dawna (o ile nie od zawsze) - staram się schudnąć. Nie jestem w stanie napisać, kiedy dokładnie przestałam nad tym panować. Pamiętam, że kiedyś tam daleko w przeszłości stosowałam, a raczej próbowałam przejść na dietę, lecz szybko porzucałam postanowienia. Jednak to się zmieniło jakoś rok temu, zawzięłam się i schudłam, dużo schudłam, przy okazji zanikł mi okres, zaczęły wypadać włosy - ogólnie stan zdrowia się pogorszył. Po takiej drastycznej diecie (nie przekraczałam nigdy 500 kcal, czasem w ogóle nie jadłam) skusiłam się na zjedzenie czegoś "porządniejszego", nie potrafiłam się opanować i zaczełam jeść wszystko, czego sobie odmawiałam - wtedy po raz pierwszy poznałam, co to są wyrzuty sumienia, miałam je ogromne, aż się trzęsłam nad sobą, nienawidziłam siebie w tamtej chwili. Zaraz zaczęłam intensywnie ćwiczyć, a na następny dzień odmówiłam sobie pokarmu. Jak najszybciej wróciłam do dawnej diety, ale nie potrafiłam odmawiać jedzenia tak jak wcześniej, ale że to były wakacje to miałam mnóstwo okazji na sport, zaraz spalałam to co zjadłam. Jednak pod koniec wakacji zdarzyło mi się wiele przykrości, wróciłam do domu i miałam wszystkiego dość, nic mnie nie obchodziło, nie wychodziłam z domu, a z nudów jadłam, jadłam, jadłam i jadłam. Na poczatku było ok, dopóki po miesiącu nie zauważyłam, że wszystkie pieniądze wydaję na jedzenie i że waga pokazuje o 7 kg! więcej niż niedawno. Załamałam się, ale mimo starań nie potrafiłam przestać jeść - gdy widziałam, że tyję, z bezradności jadłam jeszcze więcej. I z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień pogrążałam się w coraz większej obsesji, cały czas myślałam o jedzeniu. W końcu jakoś 3 miesiące temu postanowiłam skończyć z tym raz na zawsze, lecz to nie jest takie proste. Stosowałam głodówki - tak, wiem - najgorszą rzecz, ale nie mogłam inaczej. Jak zaczęłam jeść to nie mogłam się opanować, a nawet jeśli jadłam to cały czas wydawało mi się, że jem za dużo. Zaczełam stosować tabletki przeczyszczające. Wraz z nowym rokiem postanowiłam, że muszę nad tym zapanować, założyłam zeszyt, gdzie planowałam każde posiłki, byłam szczęśliwa, zaczynałam chudnąć, a przede wszystkim czułam się bezpieczna, już nie towarzyszył mi lęk związany z jutrzejszym dniem: czy znowu zawalę? Miałam zaplanowany każdy dzień. Ale po pewnym czasie zauważyłam, że nie mogę inaczej żyć. Pojechałam na wycieczkę, wstałam za późno i nie zjadłam zaplanowanego śniadania i nie zważyłam się (ważyłam się zawsze każdego dnia, nawet po kilka razy), nie mogłam się cieszyć z wolnego dnia, bo cały czas myślałam, że może przytyłam, czułam lęk. Obecnie jestem w stanie, że wieczorem wciskam sobie kity, że jutro będzie lepiej, a wcale nie jest: miałam zaplanowany dzień, ale nie uwzględniłam tego, że po powrocie ze szkoły będę sama w domu - gdy jestem sama to działa na mnie jak płachta na byka, "włącza mi się taka lampka w głowie", że mogę jeść, nikt nie będzie widział i właśnie tak dziś rzuciłam się na jedzenie, mimo że nie byłam głodna - w takim stanie nawet nie patrzę co jem, ważne jest, żebym jadła i jadła, a potem klęczę nad kiblem i próbuję to wszystko zwrócić. Siedzę i czytam blogi anorektyczek, bulimiczek, oglądam zdjęcia motywujące i CAŁY CZAS myślę o jedzeniu. Przez jakiś czas wydawało mi się, że każdy tak ma, ale w szkole zauważyłam, że tylko ja przeliczam wszystko na kcal i zwracam uwagę na każdego, kto co je. Wiem, że przez internet nie da się pomóc, ale ja chcę tylko wiedzieć - czy to jest normalne czy każdy się sobie nie podoba? Czy każdy ma wyrzuty sumienia po zjedzeniu czegoś nadprogramowego? Ja już nie jestem w stanie normalnie zjeść nie myśląc o tym. Doszłam do takiego stanu, w którym jedzenie jest wskaźnikiem moich uczuć - albo mnie uszczęśliwia albo sprawia, że mam doła. KOBIETA, 16 LAT ponad rok temu Egzotyczny deser czekoladowo-waniliowy Masz ochotę na coś słodkiego? Spróbuj czegoś nowego - proponujemy egzotyczny deser czekoladowo-waniliowy. Nie martw się, że to może być za trudne. Instrukcja podana jest na filmie.
Czy znasz kobietę, która po zjedzeniu śniadania myśli już o tym, co zje na kolejny posiłek? Czy znasz kobietę, dla której najważniejsze jest, aby zawsze mieć gotowe do zabrania ze sobą lunch boxy? Czy znasz kobietę, która mówi „ciągle myślę o jedzeniu”? Jeśli tak, to podeślij jej ten artykuł! Znajdzie tutaj wskazówkę, jak uwolnić się od tych natrętnych myśli. Dieta jest ważna. To, co jesz wpływa na Twoje zdrowie i samopoczucie. To nie ulega żadnej wątpliwości. Ale sama przyznasz, że ciągłe myśli o tym, co zjesz i kiedy, ciągłe planowanie i brak czasu na cokolwiek innego, bo musisz stać przy garach, by ugotować obiady dla siebie, męża i dzieciaków, to nie jest nic fajnego. Tak samo, jak nie jest fajne to, że najważniejszy punkt dnia to poranne zważenie się. I gdy na wadze jest mniej niż wczoraj, to będzie super dzień. Ale gdy jest tyle samo, albo jeszcze gorzej – więcej niż wczoraj, to już masakra! Czujesz się beznadziejnie. Dlaczego ciągle myślisz o jedzeniu? Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego nie możesz być po prostu spoko babeczką, dla której jedzenie jest ważne, ale nie najważniejsze? Przecież chcesz żyć zdrowo i odżywiać się dobrze, ale nie za cenę stawiania jedzenia na pierwszym miejscu! Chcesz być to pewną siebie i energii kobietą, która czuje się atrakcyjnie bez patrzenia na wagę. Chcesz mieć więcej spokoju i cierpliwości. Chcesz po prostu mieć satysfakcję z tego, co jesz, a jednocześnie dobrze wyglądać. To przecież takie proste! Dlaczego zatem Tobie się nie udaje? I dalej ciągle myślisz o jedzeniu, odchudzaniu, kaloriach… Jedną z przyczyn, dla których tak się dzieje jest zaburzenie naturalnej fizjologii. A dokładnie gospodarki hormonalnej. Fizjologia jest naprawdę trudnym do pokonania przeciwnikiem. Ba! Uważam, że właściwie to nie da się jej pokonać. Dlaczego nie da się pokonać fizjologii? Odczuwanie głodu i zachcianki są procesami sterowanymi przez fizjologię. Możemy na jakiś czas „oszukać” fizjologię. Spiąć się i z całych sił próbować zrobić coś wbrew niej, ale nie damy rady robić tego przez całe życie. To tak, jak z oddychaniem, które przecież też jest czynnością fizjologiczną. Możesz wstrzymać powietrze na pół minuty, minutę, może nawet na dwie. Ale w pewnym momencie wypuścisz powietrze i weźmiesz głęboki oddech. Fizjologia nie pozwoli na to, żebyś się udusiła. I tak samo jest z jedzeniem. Możesz nie dojadać przez tydzień, dwa… ale w końcu rzucisz się na te ciastka. Możesz stosować swoją nową dietę odchudzającą przez miesiąc, ciągle marząc o czekoladzie, ale w końcu to pragnienie będzie tak silne, że nie dasz już rady dłużej… Jak z tego wyjść? Pewnie zastanawiasz się, jak przestać ciągle myśleć o jedzeniu. Co zrobić, żeby fizjologia była po Twojej stronie? Dwie najważniejsze wskazówki: Sięgaj po odpowiednie jedzenie. Wsłuchuj się w swoje ciało. Najczęstsze błędy, które powodują rozregulowanie hormonów odpowiedzialnych za powstawanie zachcianek, to zbyt duża ilość posiłków w diecie (nawet jeśli są małe), zbyt duża ilość łatwo-dostępnych węglowodanów, a za mała zdrowych tłuszczy. Jak zrobić to dobrze? – trzy prezenty dla Ciebie! Jeśli jesteś ciekawa, jak wygląda anatyzachciankowa dieta, to przygotowałam dla Ciebie 3-dniowy plan żywieniowy. Możesz pobrać go tutaj. Zobaczysz, że to nie jest nic trudnego. A posiłki na takiej diecie są naprawdę satysfakcjonujące. Jeśli potrzebujesz wsparcia we wdrożeniu zaleceń antyzachciankowych, to mam dla Ciebie jeszcze dwie propozycje. W czwartek 30 stycznia o godz. odbędzie się sesja na żywo ze mną. Na otwarcie sesji opowiem, jak pokonać zachcianki nie tylko poprzez zmianę diety, ale również na inne sposoby. Później będzie czas na zadawanie pytań. Na sesję trzeba się oczywiście zapisać. Możesz to zrobić tutaj. Udział w niej jest bezpłatny. A jeśli chcesz wiedzieć, jak wygląda dieta antyzachciankowa i przejść ją pod moim czujnym okiem, to zapraszam Cię do udziału w moim kursie on-line Dieta Antyzachciankowa. Dołączyć można jeszcze tylko do piątku bo od poniedziałku już zaczynamy pracę! To jest pierwsza i ostatnia edycja w tym roku, czasu na dołączenie zostało już naprawdę niewiele. Klikając w guzik na dole, przeczytasz więcej o moim kursie. A jeśli dalej masz wątpliwości, to po prostu napisz do mnie, chętnie odpowiem na wszystkie pytania: justyna@ Dołączysz? 🙂
Większość z nas dotyka nadmiar myśli. Bywa, że zalewają nas całymi dniami, tygodniami. Od pewnych spraw czy ludzi w naszej głowie nie możemy uwolnić się latami. Czujemy się przeciążeni i coś wymyka się spod kontroli. Mamy wrażenie, że zaraz zwariujemy. Często tak siebie diagnozujemy – „Mam chorą psychikę”. Bo nie możesz przestać myśleć nawet jeśli bardzo chcesz – „Muszę mieć coś z głową”. Samoocena spada z dnia nadzień. Porównujesz się z innymi. Izolujesz. Poczucie utraty kontroli dobija. Czujesz się bezradny i nie wiesz co masz już robić. Jest Ci smutno, czujesz lęk przed tym co będzie dalej jeśli to nie zmieni się. Myślenie i jego nadmiar świadczy o tym, że chcesz uniknąć cierpienia albo chcesz być bardzo szczęśliwy. Chcesz rozwiązać jakąś ważną sprawę i nie wiesz jak. Dlatego nieustannie spotykasz się z analizą, której może być za dużo. O wiele za dużo i nie jest ona adekwatna do sytuacji. TO NIE MOJA WINA – usuń autoagresję Zacznę od tego, że myślenie to nie jest Twoja wina. W istocie to my nie myślimy, a jedynie uczestniczymy w procesie myślenia generowanym przez mózg, który chce coś usilnie rozwiązać. On zmusza nas do dawania uwagi myślom by chcieć rozwiązać jakiś problem. Zmusza nas do tego emocjami. Problemem może być coś czego pragniemy bardzo i szukamy sposobu, aby dotrzeć do tego, zapewnić sobie to, albo lęk, smutek, złość, żal, wstyd itp. (w zasadzie każda nieprzyjemna emocja) czyli problem związany z zagrożeniem, które może nas spotkać w życiu. Chcąc uniknąć cierpienia lub powiększenia cierpienia, jakie już istnieje, mózg nieustannie analizuje zachowania, otoczenie, sytuację, nawet własny sposób myślenia. Wszystko po to, żeby w końcu dojść do wniosków, pomysłów, które mają skłonić nas do działania w celu spełnienia potrzeb. Zbyt często nie dochodzi do niczego. Im więcej myśli, tym mniej odpowiedzi. Znasz to? Dlatego twierdzę, uczę i przypominam, że nie ma sensu obwiniać się za fakt nadmiernego myślenia oraz za to co jest tematem rozmyślań, a już na pewno za to brak rozwiązań. Nawet jeśli mamy dużo emocji w sobie. To bez sensu! Poczucie winy, atakowanie siebie za brak inteligencji, za brak rozwiązań tak samo ma zmusić nas do dalszych poszukiwań. Każdy będzie z automatu obwiniał się za to, co sobie robi , ale przecież nie Ty wybrałeś tak mieć, to nie był Twój świadomy wybór, a zatem spotkałeś się z tym w sobie i spotykasz codziennie, zawsze będziesz – w różnym stopniu. W zależności od natężenia, upierdliwości, częstotliwości myślenia czujesz się sam ze sobą dobrze, masz wrażenie kontroli i używania myślenia, albo czujesz się przytłoczony, męczysz się, oceniasz źle i masz wrażenie wariowania. Pamiętaj, to nie Twoja wina, to wszystko jest generowane pragnieniami i obawami. Jeśli czuł byś spokój emocji to Twoje myśli przeszkadzałyby Ci? Naturalnie, że nie, bo ich ilość była by „właściwa” czyli mała, adekwatna, konkretna i przejrzysta. Dlatego musisz zrozumieć, że to nie z myślami masz problem, ale z emocjami. To one generują potrzebę myślenia przez mózg. Im więcej emocji (zarówno przyjemnych jak i nieprzyjemnych, tym więcej myślenia, większa do tego skłonność, a nawet przymus). Zakochana osoba ciągle myśli o obiekcie zauroczenia bo emocje są silne. Tak samo odrzucona osoba ciągle myśli o obiekcie odrzucenia bo silnie cierpi. Kiedy zbliża się jakiś wyjątkowy dzień, na który czekałeś to trudno Ci pohamować myślenie o tym jak będzie fajnie, pragnienia nasilają wyobrażenia. Kiedy zbliża się dzień egzaminu, poważnej rozmowy, wiesz, że będzie trudno, to tak samo analizujesz co będzie, jak będzie, czy dasz radę, a wszystko w środku mówi Ci jak będzie nieprzyjemnie. Najchętniej chcesz uniknąć tego dnia, tej rozmowy, tego zdarzenia. Nie wiesz co masz robić. Może odwołać? A może uciec? Szkoda, że nie mogę zniknąć ot tak…! Chcesz uniknąć bólu. Wraz z unikaniem bólu chcesz uniknąć odpowiedzialności za siebie. Zatem myślenie ma ważną funkcję, bo ma szukać rozwiązań na życie, a emocje mają zmuszać mózg do myślenia, dawać mu sygnał, że coś jest warte zaangażowania, a coś innego jest niebezpieczne i trzeba tego uniknąć, zmierzyć się z tym lub przeczekać. To nie jest Twoja wina, że Twój organizm pragnie i boi się czegoś. Za to odpowiadają instynkty, minione doświadczenia, przeszłość i ból jaki nadal nosimy pomimo upływu lat, oraz przekonania dotyczące obecnej rzeczywistości. Odpowiadasz jednak za to co z tym zrobisz kiedy to już będzie. Jak postąpisz z tym co czujesz, co się myśli, jak masz najbardziej w odruchu się zachować. Pięknie jest mieć równowagę i harmonię w sobie, prawda? Im bardziej będziesz świadomy tego, tym lepszą refleksję będziesz miał, a więc szansę by nie działać automatycznie, nie poddawać się automatyzmom myślenia pod wpływem natężenia i rodzaju emocji. Sam fakt zatrzymania się i spojrzenia na to co się dzieje z myślami, dokąd biegną, o czym mówią, przyjrzeniu się im, przysłuchaniu się, przyjęciu ich, zaczyna tworzyć w mózgu procesy mogące zweryfikować ich zasadność. Nazywam to refleksją właśnie. Bez tego jesteś zadręczającym się automatem doprowadzającym do coraz większego cierpienia oraz myślenia w efekcie. Czyli nie atakujemy tylko oglądamy. To wszystko jest ważne, bo już zdając sobie z powyższego sprawę Twoje problemy mogą się rozwiązać. Będąc świadomym unikasz autoagresji związanej z walką z tym co czuje i się myśli. Spada ciężar nadmiernej odpowiedzialności i pojawia się lekkość. Tak, zrzuć tę nadmierną odpowiedzialność. Dlatego warto rozmawiać o swoich problemach z innymi, ponieważ taka rozmowa da nam perspektywę, posłuchamy samych siebie w końcu i być może coś w nas zaskoczy. Może słowa kogoś dotrą do nas głęboko i tak samo coś się zmieni. trzeba próbować. PRZYJMOWANIE EMOCJI I MYŚLI Bywa też tak, że pomimo uważności, refleksji, świadomości, umysł dalej myśli natrętnie, ponieważ emocje się nie uspokajają. Im więcej bólu, tym więcej myślenia: dlaczego ten ból jest, jak go zakończyć, dlaczego mnie to spotyka, dlaczego nad tym nie panuję i na pewno coś ze mną jest nie tak… Wszystko jest prawidłowo, po prostu zdolność głowy do refleksji i samodzielnego uporządkowania informacji jest ograniczona. Być może wynika to z za dużych obciążeń lub nadmiernie rozwiniętego mechanizmu obronnego, który nie chce przestać myśleć. Wierzymy w to, że coś przez to utracimy np. bezpieczeństwo. Zmuszamy się do myślenia i boimy się przestać myśleć. Mamy tutaj problem nazywany lękiem przed utratą kontroli! W takim wypadku musimy sobie pomóc lub sięgnąć po pomoc. Musimy umieć wyznaczyć sobie granicę w myśleniu. Aby to zrobić potrzebujemy najpierw zdać sobie sprawę, że to nie nasza wina, że tak czujemy i tak myślimy. Po prostu boimy się. Czego? Czego dokładnie się boję? Jeśli to inne emocje to muszę je nazwać. Pozwolić im być, przyjąć je. Absolutnie trzeba wypracować w sobie nawyk przyjmowania tego co w nas jest bezwarunkowo! Potem zapisujemy tę myśl lub myśli, wypisujemy je do braku pomysłu co dalej wypisać. Kierujemy się emocjami w tym, piszemy, piszemy, piszemy, żalimy się, aż zabraknie pomysłu. Poczujemy ulgę, kiedy to co nieświadome ujrzy światło dzienne. To ważne uzyskać kontrolę nad ilością oaz zawartością myślenia, od którego tak długo uciekaliśmy. Moment, w którym zamienisz uciekanie na poznawanie odmieni Twój stosunek do samego siebie. Aby coś poznać trzeba najpierw przyjąć tego istnienie – to bardzo zdrowe zachowanie w stosunku do siebie. Będzie przestrzeń, autoagresja zmniejszy się, będzie więcej zdrowej kontroli, będzie lżej, będzie mniej myśli. To połowa pracy, bo druga to sporządzić plan co dalej z tym należy zrobić, z tymi problemami. Rozpisując rozwiązania na swoje dylematy zaczynamy czuć się bezpieczniej, silniej i mądrzej. Rośnie nasza samoocena. Jeśli jednak nie potrafimy tego rozpisać to potrzebujemy pomocy. Jeśli nie mamy pomysłu na plan działania, to potrzebujemy pomocy. Bywa, że mamy tak zniszczoną samoocenę, tak zaniżoną, że nie potrafimy nic wymyślić – to poważny sygnał! Potrzebujesz na 100% pomocy, bo sobie nie poradzisz z tym. Szkoda czasu w życiu na roztrząsanie problemów w sobie i brak pomysłów na nie. Poproś o pomoc kogoś bliskiego, przyjaciela, znajomego albo specjalistę. Nie stój w miejscu bo czas właśnie odgrywa tutaj ważną rolę. WYZNACZANIE GRANIC – decyzja i rezygnacja Są momenty, kiedy mózg potrzebuje granic i nazywam to wychowywaniem swojego mózgu. To dosyć proste, bo wystarczy podjąć decyzję – jeśli masz problem z decyzjami to będziesz potrzebował to ćwiczyć aż do skutku. Zauważam, że zaczyna mi się myśleć znów o jakiejś sprawie. Już poddałem to refleksji i wiem, że to nie jest moja wina, że się myśli o tym samo pod wpływem emocji, mózg chce znaleźć rozwiązanie na coś co mnie nurtuje lub dotyka, nie czuję się już winny, niemniej wolałbym nie zabierać sobie tym teraz uwagi. Dlatego obserwując tę myśl, ten sposób myślenia, zdając sobie sprawę z naturalności tego zjawiska, nie obwiniając się tym, podejmuję decyzję, że nie będę używał tego sposobu myślenia, nie będzie on mi już potrzebny. Nie wnosi nic do mojego życia aktualnie. Po takiej decyzji nie spotykam się już z tymi myślami tak często. To musi być bardzo świadome. Nazywam to świadomą rezygnacją. Postawa takiej rezygnacji wnosi coś bardzo istotnego do życia. To moment, w którym dochodzisz już do wniosku, że czas się z czymś rozstać w sobie i robisz to rezygnując z wchodzenia z tym czymś w dyskusję, nie podejmujesz tego, nie wypierasz tego, nie walczysz, ale znasz to, rozumiesz to, puszczasz to wolno. Dużo spokoju i ulgi. Możesz też podjąć ważną decyzję, że skoro myślenie o czymś nie daje realnych rezultatów, tracisz na to czas, to wrócisz do tematu innym razem. Po prostu wyznacz sobie konkretny czas na myślenie o czymś i wtedy rozmyślaj ile chcesz. Załóżmy, że jest wieczór. Skończyłeś pracę. Chcesz odpocząć, ale myśli wirują nadal wokół pracy. Koncentrujesz się, oglądasz myśli, masz refleksje, jesteś ich świadomy oraz tego co mówią, a następnie przyjmujesz je, by po chwili podjąć decyzję, że będziesz o tym myślał jutro z samego rana lub jak będziesz już w pracy. Taka decyzja, takie wyznaczenie na to czasu, odroczenie tego w czasie spowoduje większą przestrzeń i możliwość odpoczynku tego wieczoru. Takie wyznaczenie granicy myśleniu jest zdrowe. Wiele osób używa tego, ale nie świadomie, a nawet nadużywa ciągle odkładając coś na potem i uciekając od obowiązków czy własnych marzeń. Możesz spotkać się u siebie z lękiem przed brakiem kontroli. Wtedy jak mówiłem potrzebujesz pomocy. RELAKSACJA / MEDYTACJA Czasem zwyczajnie jesteśmy przeciążeni i brakuje nam równowagi. Wcale nie jesteśmy jacyś nadmiernie emocjonalnie obciążeni, ale przebodźcowani. Jeśli tego nie zmienimy to może stać się nawykiem, a więc i automatyzmem. Aby do tego nie dopuścić trzeba nauczyć się relaksować, medytować i odpuszczać to, co nie jest nam potrzebne w tu i teraz. Im częściej tym lepiej. Pamiętaj, że im dłużej się stresujesz tym łatwiej potem się stresujesz. Małe, krótkie sesje oczyszczania umysłu kilka razy dziennie zadziałają o wiele lepiej niż siadanie do technik tego typu raz na kilka dni lub tygodni i na długo. Co jeśli nie umiesz się skupić, nie umiesz oczyścić umysłu, co jeśli zaczynasz się denerwować kiedy to robisz, smucisz się, wpadasz we frustrację lub nawet panikę, nie możesz ze sobą wytrzymać? To znaczy, że miarka się przebrała i potrzebujesz już głębszej pracy. Medytowanie Ci nie pomoże, a może nawet pogłębić Twój problem, ponieważ będziesz uciekał w tę praktykę zamiast mierzyć się z emocjami lub robienie jej będzie Cię konfliktowało jeszcze bardziej ukazując Ci Twoją bezradność. To moment, w którym powinieneś zgłosić się po pomoc. PRACA NAD EMOCJAMI Kiedy wszystko powyższe nie poskutkowało to znaczy, że czas zabrać się za emocje, ponieważ ich ilość oraz rzeczy z jakimi są związane nie chcą pójść same. Skąd to się bierze? Z krzywd jakie wyrządzili nam inni od samego dzieciństwa aż do teraz oraz z naszych własnych nadmiernych reakcji emocjonalnych, które zrobiły nam więcej krzywdy niż pożytku. Może to być nasza wysoka wrażliwość, która nie pozwoliła nam odpowiednio przeprocesować tego co się stało. Tak czy inaczej organizm uznał, że emocje, które w sobie nosimy są mu potrzebne i stanowią bazę do obrony siebie przed światem. Każda nieprzyjemna emocja ma za zadanie nieustannie wrzucać nas w bardzo ostrożny, wycofany, obronny stosunek do ludzi i życia. Samotność, smutek, lęk, złość, żal, zazdrość, tęsknota, wstyd, rozczarowanie, panika, rozgoryczenie, frustracja – to najczęściej spotykane emocje. Którą z nich w sobie nosisz najczęściej? Jakie nieprzyjemne emocje odbierają Ci najczęściej spokój? Co odbiera Ci spokój najczęściej? To ważne pytania i trzeba poznać na nie odpowiedzi, a wtedy będziemy wiedzieli dlaczego tyle Ci się myśli i dlaczego takie myśli a nie inne. Dlaczego nie możesz, nie umiesz albo nie chcesz przestać myśleć. To w emocjach leży klucz do zrozumienia siebie, a nie w myślach, bo myśli są jedynie echem emocji, próbą ich zwerbalizowania. Emocje są pierwsze, instynktowne, odruchowe, nie wybieramy ich, ale nosimy je, przetwarzamy, sugerujemy się nimi, kierujemy. Jeśli masz problem z nadmiarem myślenia, masz natrętne myśli to tak naprawdę masz problem z emocjami, Będę to powtarzał w kółko aż Ci się zakoduje. Rozwiąż swoje emocje, a myśli odejdą bo mózg nie będzie już miał potrzeby myśleć o czymś co już nie boli. Nieprzyjemna emocja to w istocie konflikt zagrożenia. Podam przykład. W głowie pojawia się scenariusz związany z Tobą, ktoś Cię źle oceni, skrytykuje. Nie ma tego w rzeczywistości, ale stojąc przy tej osobie, mając takie myśli organizm zareaguje instynktownie lękiem na ten scenariusz. Lęk będzie rzeczywisty, choć obraz jest nierzeczywisty. To jest istota konfliktu. Dlaczego tak zareagował? Bo nie ma na to wysokiej tolerancji, a już na pewno nie ma na to stanu akceptacji. Konflikt = brak stanu akceptacji. Dlatego będziemy reagowali rzeczywistym lękiem na nierzeczywiste wyobrażenia. Co dalej? Stoisz obok tej osoby i wierzysz w ten scenariusz, odczuwasz myśli, zaczynasz obwiniać tę osobę. Zarzucasz jej w duchu brak akceptowania Ciebie, boisz się odrzucenia, masz przekonanie, że źle o Tobie myśli. Chcesz jej unikać, albo stajesz się niemiły lub nawet agresywny. Być może kiedyś ta osoba źle Cię potraktowała, ale już tego nie robi – nie ma znaczenia, jesteś już zawsze przy niej gotowy na cios od niej dopóki tego nie zmienisz w sobie. Teraz wyobraź sobie, że wychodzisz z toksycznego domu i jesteś bardzo obciążony od dzieciństwa. Uważasz, ze będziesz widział rzeczywistość i ludzi takimi, jakimi są? Nie ma takiej możliwości. Będziesz widział wszystko głównie przez swoje obronne wyobrażenia oraz emocje. Masz małe szanse na spokój i szczęście w życiu, na udane relacje. Sam ze sobą jesteś w nieustannym konflikcie, w obawach, żalu, złości, smutku i samotności. Dopóki nie zrobisz z tym porządku, nie dojrzejesz emocjonalnie, nie uzdrowisz swojej osobowości to jesteś skazany na niską jakość życia. Nawet jeśli odniesiesz sukces zawodowy czy finansowy to będziesz zmagał się z narcyzmem, perfekcjonizmem lub samotnością, będziesz zadowolony z jednego obszaru życia, a z innych tragicznie nieszczęśliwy. Z tego mogą zrodzić się skłonności do przemocy lub uzależnienia, które idą często w parze. Jak samodzielnie pracować nad emocjami? Nauczyć się tego od kogoś, ponieważ samodzielnie jest bardzo trudno, choć dostępne są książki, wykłady, kursy online. To nie jest prosta droga, ale warto ja podjąć, trwać w niej i cieszyć się procesem. Każdy postęp, każdy krok do przodu daje siłę. Dla osoby silnie zaangażowanej każdy krok do tyłu, a potem do przodu też daje siłę. Trzeba walczyć o siebie, a nie ze sobą! Zatem nie możesz od tak przestać o czymś myśleć bo czegoś takiego nie ma. Myślenie pokazuje w jakiej kondycji emocjonalnej jesteś, w obszarze życia lub całości. Jeśli zrobisz porządek z emocjami, to zaczniesz mieć adekwatne do rzeczywistości emocje, a zatem i myśli. Powyższa wiedza to od samego początku praca nad emocjami. Wiem, że podawałem przykłady postępowania z myślami, ale jednak te decyzje czy przyjmowanie to ważny element pracy z emocjami, bez którego myślenie nie może ulegać zmianie. Zmiana myślenia pokazuje zmianę w naszych emocjach. Jeśli chcesz pracować nad myśleniem unikając emocji to będziesz miał ciężką i autoagresywną drogę. Idź zdrowo! Idź w emocje, poznaj je! Przyjmuj je wszystkie choć boli, dojrzej do bycia dla siebie troskliwym i dla nich. Z myślami tak samo! Bądź dla siebie dobry i postępuj słusznie. Wspieram Łukasz Ps. Napisz do mnie jeśli chcesz skutecznej pomocy w swoich problemach! Kliknij TUTAJ
jak przestać myśleć o jedzeniu