Moje życie los zaplanował inaczej, niż sobie wymarzyłam Walka ze złośliwym rakiem była ciężka, ale walka z komplikacjami po tym wszystkim jest tragiczna Widać gołym okiem, co nowotwór ze mną zrobił, co po sobie zostawił Dziś walczę o normalne życie, sprawność, o wygląd, który
Bliźniaczki są niepełnosprawne, a ja od 6 czerwca 2016 r. walczę z hormonozależnym rakiem piersi prawej. Swoje leczenie zaczęłam od chemioterapii AT od lipca do listopada 2016, później przeszłam radykalną mastektomię piersi prawej wraz z wycięciem układu chłonnego pachy prawej.
walka. feminine noun 1. (starcie) fight walka na pięści a fist fight walka na noże/szpady a fight with knives/swords stoczyli walkę o przywództwo w grupie they had a fight over the leadership of the group między chłopcami wywiązała się walka o piłkę the boys got into a fight about albo over a ball 2.
Według Ciebie to najlepsze miejsce na Ziemi, ale jeśli zostaniesz to szybko oboje trafimy do innego świata i tam nie będziemy mogli być razem. Rozumiem Twój romantyzm i wiarę w miłość na zabój, ale chyba pora z niego wyrosnąć. Nie będziemy bawić się w Romea i Julię, zawsze uważałam, że zakończenie było idiotyczne.
W piątek 4 lutego obchodzimy Światowy Dzień Walki z Rakiem 2022 (World Cancer Day). Święto zostało ustanowione w 2000 roku podczas Światowego Szczytu Walki z Rakiem w Paryżu. Z okazji Światowego Dnia Walki z Rakiem możemy wyrazić symbolicznie swoją solidarność z pacjentami onkologicznymi, ale również zadbać o swoje zdrowie i zwiększyć świadomość dotyczącą objawów
kemampuan robot yang dapat berperilaku seperti manusia karena memanfaatkan. Codzienność z rakiem Codzienność z rakiem „Każdy dzień przeżyj tak jakby był twoim ostatnim.” Właśnie niedawno dotarło do mnie, że w mojej sytuacji jest to powiedzenie niezwykle realne. Czasem w natłoku dnia codziennego zapominam o tym, ale nie na długo. Cóż życie jest za krótkie. Myślę, że trzeba po prostu zapiąć pasy i dać się cieszyć tą jazdą […] Pokochać siebie- rok po diagnozie rak Właśnie dzisiaj myśląc o różnych rzeczach uświadomiłam sobie, że większość z nas żyje jakby na próbę. Robimy to czego się od nas chcemy coś zmienić, a tak naprawdę odkładamy to na później. Na bliżej nieokreśloną przyszłość. Chyba lepiej jest jednak funkcjonować bardziej świadomie. W zgodzie z innymi i samym sobą również. Myślę, że ze […]
Nazywam się Patrycja Ruta. W wieku 26 lat zdiagnozowano u mnie zaawansowanego raka piersi. Dziś chcę Ci opowiedzieć swoją historię walki z nowotworem, chcę żebyś usłyszała to ode mnie: Jesteś wyjątkowa, Jesteś silna, Jesteś piękna, Walcz! © Patrycja Ruta Pamiętasz ten moment, kiedy usłyszałaś diagnozę, co wtedy działo się w twojej głowie? Chyba nigdy nie zapomnę tego dnia. W czasie kąpieli wyczułam w piesi guzka, był twardy, nie przemieszczał się. Około osiem miesięcy wcześniej urodziłam dziecko, byłam badana i nic nie wskazywało na to co sama wykryłam. Zgłosiłam się na USG – radiolog po wykonaniu badań, nic nie mówiąc skierowała mnie na konsultacje do onkologa, twierdząc, że należy szybko wyciąć zmianę. Bardzo się stresowałam, ale jeszcze wtedy nie podejrzewałam najgorszego. Tłumaczyłam sobie, że w końcu nie uświadomiła mi o co dokładnie chodzi, że jest tyle zmian, tyle rodzajów choroby, że nie wszystko musi być rakiem piersi. Szybkie działanie Na co dzień pracuję w przychodni, zgłosiłam się więc do swojej przełożonej, która skontaktowała mnie z onkologiem specjalizującym się w leczeniu nowotworów piersi. Po tej wizycie czułam już, że mogę spodziewać się najgorszego. Najpierw bez dodatkowych badań uprzedził a raczej zapytał, czy jestem gotowa na leczenie. Potem otrzymałam skierowanie do szpitala onkologicznego na pl. Hirszfelda we Wrocławiu. Tam po wykonaniu badań, okazało się, że mam raka piersi z przerzutami. Potwierdziło się przypuszczenie mojego pana doktora. Niby wiedziałam, że jest źle, ale ciągle myślałam, że to jednak zmiana do wycięcia, tymczasem świat zawalił mi się na głowę, przepłakałam kilka dni. Czy choroba wcześniej dawała jakieś objawy, opowiedz proszę przez jaką ścieżkę diagnostyczną przeszłaś? Nie miałam objawów, nic mnie nie bolało, nie odczuwałam żadnego dyskomfortu, czułam się normalnie. Mało tego, wszyscy mi powtarzali, że jako młoda mama mam za dużo energii, że raczej powinnam płakać do poduszki (uśmiech). Rola samobadania Zaraz po tym jak wyczułam guza w samobadaniu, wykonano mi USG. Później wszystko potoczyło się szybko w kolejności: wizyta u onkologa z wynikiem USG, badanie palpacyjne, wywiad, skierowanie do szpitala, tam kolejne USG, mammografia, biopsja gruboigłowa, RTG, badania krwi, a na końcu zanim podano mi chemię – badanie PET. Na charakter raka piersi ma wpływ wiele czynników, takich jak wiek, kwestie genetyczne oraz hormonalne. Zależy też od umiejscowienia, stadium i agresywności. Jaki zdiagnozowano u ciebie rodzaj i czy szybko podjęto leczenie? Przyczyny powstawania raka piersi są nadal nieznane. Ale rzeczywiście bierze się pod uwagę pewne czynniki. W młodym wieku ważne jest obciążenie genetyczne, a później ryzyko zachorowania wzrasta wraz z wiekiem, szczególnie po 50 W moim przypadku wyeliminowano czynnik genetyczny. Badania piersi miałam wykonywane raz w roku i nic nie wskazywało na to, że zachoruję w wieku 27 lat. Urodziłam dziecko, organizm powinien być zdolny do regeneracji, jednak w moim przypadku wahania hormonalne, duże stężenie hormonów w ciąży, spowodowały uruchomienie zegara. Rak piersi był agresywny, szybko rósł, przerzucił się na węzły chłonne. Rak hormonozależny HER2-ujemny Sklasyfikowano go jako rak hormonozależny HER2-ujemny. Według skali nowotworowej był średniozaawansowany, co stało się dla mnie pewnym pocieszeniem. Ważne stały się najbliższe 2-3 lata i walka, by nie doszło do dalekich przerzutów na wątrobę, płuca. Jak wyglądało zderzenie z odziałem onkologicznym, całym procesem leczenia? Szybko, wszystko trwało bardzo szybko. Mówię tak patrząc na to z dzisiejszej perspektywy, jednak w tamtym momencie wydawało mi się, że wszystko się wlecze, że czas stanął w miejscu. Całe leczenie zajęło mi niespełna 12 miesięcy. Najpierw chemioterapia, potem leczenie chirurgiczne, radiografia. Jakie zastosowano na początku leczenie? Zaczęto od chemioterapii: 4 wlewy chemii czerwonej, 12 wlewów chemii białej. Miały zadziałać na guz poprzez jego zmniejszenie, aby oszczędzić pierś i węzły. Udało się, ale lekarze zasugerowali decyzję o mastektomii i wycięciu węzłów. Do czego byłam właściwie przygotowywana od samego początku. Po chemioterapii miałam jeszcze dwie operacje, później radioterapię przez 1,5 miesiąca – naświetlanie części klatki piersiowej, prawej piersi i węzłów chłonnych. © Patrycja Ruta Masz za sobą 5 miesięcy chemioterapii, 2 operacje, radioterapię – kobieta jest siłą, ale skąd czerpiesz tą super moc? Chyba z miłości do dziecka i do życia. Chciałbym żyć dalej, walczę, nie poddaję się. Mam 28 lat – to na pewno nie jest czas by umierać, ale cieszyć się życiem. Chciałbym pokazać dziecku cały świat, podróżować i czerpać z życia to co najpiękniejsze. Życie po raku Przyznajesz, że „rak Heniek”, bo tak go nazwałaś wiele ci zabrał. Nowotwór zabrał mi bardzo dużo, przede wszystkim nadzieję, że będę zdrowa/wyleczona. Człowiek po raku zawsze ma już z tyłu głowy obawę, że choroba może wrócić w każdej chwili. Lęk przed najgorszym pozostaje chyba na zawsze, a każdy, nawet najmniejszy ból, zaraz kojarzy nam się z przerzutami. Zabrał mi też kobiecość, włosy… wiem, może się wydawać, że to tylko włosy. Jednak nie znam kobiety, która stanęłaby przed lustrem, aby zgolić się na łyso i chodzić tak przez pół roku, czasami nawet dłużej. Jestem też po mastektomii, ale od początku miałam świadomość, że zdrowie jest najważniejsze. Dziś oglądając inne kobiety, widząc piękne ciała, włosy, biust – przede wszystkim równy, bez blizn i niedoskonałości – czyli tego wszystkiego co mam ja, w pewnym momencie łatwo stracić kontrolę i się załamać. To nie są łatwe emocje, nie każdy potrafi być tak silny, by sobie z nimi poradzić. Lęk i obawy Niestety dużo ludzi się ode mnie odwróciło. Nie wiem czy to przez lęk przed tym, że mogę umrzeć, czy dlatego, że nie wiedzieli jak się zachować. Choroba rzeczywiście zweryfikowała, kto jest moim prawdziwym przyjacielem, na kogo mogę liczyć. Osoby, które wydawały się nimi wcześniej odeszły, bez słowa, ale zostali inni. Ci, po których bym się nie spodziewała, których może nie doceniałam wcześniej. Jak dziś wygląda twoje leczenie uzupełniające? Przyjmuje codziennie leki, a zastrzyki co 28 dni. Tak będzie już chyba przez całe życie. Mam wywołaną sztucznie menopauzę, jestem pod stałą kontrolą badań krwi, USG, mammografii. Aktualnie jestem w badaniu klinicznym, które daje mi wiele, bo lek jest nierefundowany w Polsce. Koszt miesięcznej dawki to około 12 tys. złotych. Teraz mam do niego dostęp, ale co będzie za 2 lata tego nie wiem. Wiem za to, że w przeciwnym razie nie będzie mnie na niego stać. Walka o leczenie Tymczasem żyjemy z lękiem i świadomością, że inne kobiety na zachodzie Europy czy w USA są nim normalnie leczone i zabezpieczone. Dlaczego jest tak ważny? Bo poprawia jakość życia, zmniejsza prawdopodobieństwo przerzutów, co za tym idzie przedłuża życie. W zeszłym roku latem protestowałyśmy przed ministerstwem zdrowia o refundację dla wszystkich – bezskutecznie. Twój głos jest głosem wielu pacjentów. Co jest najtrudniejsze w walce z nowotworem? Chyba dostępność do najnowszego sprzętu, badań, ale przede wszystkim bezsilność w walce o możliwość leczenia, dostępnego innym kobietom na świecie. Bardzo rzadko wykonywane jest też badanie PET – diagnoza całego ciała. Tymczasem to dzięki niemu widać dokładnie, gdzie znajdują się komórki nowotworowe. Mi badanie to zostało wykonane, jednak w czasie całego procesu chemioterapii nie poznałam nikogo, kto miałby je zlecone. Prywatny koszt sięga kilku tysięcy złotych. Nie poddawaj się Co przekazałabyś innym kobietom? Nie poddawajcie się! Nieważne czy masz 20, 40 czy 60 lat. Każda z nas ma szansę, trzeba walczyć, myśleć pozytywnie. „Los daje nam tyle ile jesteśmy w stanie udźwignąć”. Może rak wybiera silne osoby, te które są w stanie temu sprostać, nigdy się tego nie dowiemy. Ale niech chęć życia dodaje nam sił do walki o szansę na normalne życie.
,,Nigdy nie wiesz, jak silny jesteś, dopóki bycie silnym nie stanie się jedynym wyjściem, jakie masz”. Mam na imię Anna. Moja „przygoda” z rakiem rozpoczęła się na początku 2013 r. Najpierw zrobiłam kontrolne badania krwi, w tym hormony tarczycy. Większość w normie. Znajoma lekarka namówiła mnie, żebym tak dla siebie wykonała badanie usg. I od tego momentu machina ruszyła. W usg wyszedł podejrzany guz, potem biopsja, druga biopsja, seria badań, pobyt w szpitalu i wstępna diagnoza rak rdzeniasty tarczycy z przerzutami. W lipcu 2013 operacja usunięcia tarczycy w Zgierzu. Po operacji obudziłam się z niesprawną ręką. Myślałam że to chwilowe, ale niestety nie. Mam uszkodzoną górną część splotu ramiennego barku prawego. Od tamtej pory jestem osobą niepełnosprawną. Przez Zespół ds. Orzekania o Niepełnosprawności mam ustalony stopień niepełnosprawności w stopniu znacznym. Jednak moim głównym schorzeniem jest nowotwór tarczycy. Jest to jeden z tych nowotworów, które gorzej się leczy. Podstawowe leczenie to usunięcie guza. W przypadku gdy nowotwór zdążył się już przerzucić sytuacja się komplikuje. U mnie przerzuty są już w wątrobie, płucach i kościach. Przeszłam kilka terapii. Leczenie jodem, chemioterapię. Wszystko to mocno obciążyło mnie finansowo. Obecnie jestem w trakcie przyjmowania leku Caprelsa w ramach RDTL (Ratunkowego dostępu do technologii lekowych). Niestety lek powoduje wiele skutków ubocznych, co wiąże się z dodatkowymi wydatkami na inne leki, suplementy. Oczywiście powinnam być cały czas poddawana rehabilitacji ręki, ponieważ pogłębia się zanik mięśni, nasilają się bóle. W ramach NFZ nie można liczyć na zbyt wiele, a koszt rehabilitacji w prywatnym gabinecie jest dla mnie za wysoki. Obecnie mieszkam w wynajętym pokoju i utrzymuję się sama. Nie mogę liczyć na pomoc rodziny. Moi rodzice sami są w trudnej sytuacji finansowej. Są już po sześćdziesiątce i sami wydają sporo na swoje lekarstwa. Pomóc Annie można dokonując wpłaty na konto: Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba” Bank BZ WBK 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374 Tytułem: “1107 pomoc dla Anny Kluczewskiej” wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Anna: Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba” PL31109028350000000121731374 swift code: WBKPPLPP Bank Zachodni WBK Title: “1107 Help for Anna Kluczewska” Aby przekazać 1% podatku dla Anny: należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243 oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “1107 pomoc dla Anny Kluczewskiej” Annie można też pomóc poprzez wpłatę systemem DOTPAY: Podaruj Kawałek Nieba...
Mam na imię Maria. W lutym 1983 roku stwierdzono u mnie Stwardnienie Rozsiane (SM). Przez okres sześciu lat od momentu zachorowania przeszłam przez dwa ostre rzuty choroby, co uniemożliwiało mi chodzenie. Wiązało się to z pobytem w szpitalu oraz rehabilitacją. Następnie pojawiały się kolejne objawy choroby takiego typu jak: problemy z widzeniem i z równowagą oraz parastezje. W związku z tą chorobą została mi przyznana renta i II grupa inwalidzka. Pod koniec 2017 roku dodatkowo zdiagnozowano u mnie nowotwór szpiku kostnego, a dokładnie Szpiczaka Plazmocytowego. Choroba zaczęła się objawiać poprzez skazę krwotoczną, następnie doszły silne bóle kostne karku i klatki piersiowej. Przez pierwszą połowę 2018 roku zastosowano u mnie 6 cykli chemioterapii, po których zostałam zakwalifikowana do autoprzeszczepu. W listopadzie 2018 roku przeszczepiono mi komórki macierzyste, które poprzedzało podanie mega chemii. Po podaniu tejże chemioterapii nasiliły się objawy stwardnienia rozsianego takie jak silne zaburzenia równowagi, problemy z widzeniem, parastezje oraz problemy z samodzielnym poruszaniem się poza domem. Po autoprzeszczepie mam szansę wejść w specjalny program leczenia skojarzonego Carfilzomidu z Lenalidomidem. Wiąże się to z częstymi wyjazdami do Kliniki Hematologicznej we Wrocławiu oraz z zakupem dużej ilości leków osłonowych, które niestety nie należą do najtańszych. Utrzymuje się z minimalnej renty, która jest niewystarczająca na pokrycie bieżących wydatków związanych z codziennym życiem. Dużą pomoc otrzymuje od córki, ale ta mając swoja rodzinę nie jest w stanie pomoc mi w ponoszeniu kosztów leczenia i dojazdów do kliniki. Niedawno po raz drugi zostałam babcią i bardzo chciałabym widzieć oraz cieszyć się jak moje wnuczęta dorastają. Niestety ale bez ludzi dobrej woli moje marzenie będzie trudne do realizacji. Jeśli możesz i jeśli chcesz to proszę o wpłaty na konto i Twój 1 %. Dziękuję za każdą okazaną pomoc. Pomóc Marii można dokonując wpłaty na konto: Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba” Bank BZ WBK 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374 Tytułem: “1375 pomoc dla Marii Czajkowskiej de Borenda” wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Maria: Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba” PL31109028350000000121731374 swift code: WBKPPLPP Bank Zachodni WBK Title: “1375 Help for Maria Czajkowska de Borenda” Aby przekazać 1% podatku dla Marii: należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243 oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “1375 pomoc dla Marii Czajkowskiej de Borenda” Marii można też pomóc poprzez wpłatę systemem DOTPAY: Podaruj Kawałek Nieba...
Jewgienij Lebiediew trzy tomy, które zmieniły nieco spojrzenie na chorobę Share the post “Jewgienij Lebiediew trzy tomy, które zmieniły nieco spojrzenie na chorobę” FacebookTwitterGoogle+LinkedInE-mail […] Walka z RAKIEM Od dziecka marzyłam żeby zostać lekarką wojskową. Dlaczego tak? Myślę, że to wpływ między innymi filmu czterej pancerni i pies. Zawsze w swoich zabawkach miałam igły, strzykawki i jedną lalkę, która musiała znosić wszystkie zabiegi. Były też i misie ale niestety wypchane trocinami i po wstrzyknięciu setek zastrzyków z wody były do wyrzucenia:)W ciągu […] Rak nietolerancja Tak sobie od jakiegoś przeglądam wpisy różnych osób, które zmagają się z tym samym co ja. Niestety nie podoba mi się podejście osób, które te wpisy komentują! W wielu płaszczyznach naszego życia spotykamy się z nietolerancją. Wiem wiem stary wyświechtany temat , ale jakże na czasie. Pozwólcie, że trochę go odkurzę. Nietolerancja polega na BRAKU […] Rok 2015 rokiem MOCY !! Każdy z nas staje wobec tajemnicy cierpienia i choroby. Często swojej, kogoś z rodziny lub bliskich znajomych. Dzięki temu, że tajemnica ta ukazuje się bardzo wyraźnie potrafimy dostrzec sens tego, co nas spotyka. To prawda, że trudno jest odnaleźć sens w chorobie, ale właśnie to wnosi tą niesamowitą MOC. Czasami sama zastanawiam się skąd […] ŻYJ I WALCZ Z przykrością muszę stwierdzić, że z dnia na dzień przybywa coraz więcej osób, które się dowiadują, że są chore na raka. Wielu z nich myśli, że rak to wyrok. Rzeczywiście choroba ta zbiera wielkie żniwo, ale z obecną wiedzą medyczną i naturalną można ją uznać za chorobę przewlekłą ! W dodatku z rakiem można […] Ostatnie wpisy Warzywa strączkowe i soja w diecie przeciwnowotworowej Banany Żyj najlepiej jak potrafisz .Świadectwa ludzi którzy wygrali z rakiem Niewidzialny sznur “Zdrowie człowieka w niezdrowym świecie” Borys Bołotow Polecam
moja walka z rakiem